Po powrocie z imienin babci (była gdzieś 19.30) wyszedłem jeszcze z Sergiuszem na rower bo uznałem że mało dzisiaj km zrobiłem. Pojechaliśmy więc do Manufaktury przez pietryne trochę się polansować ;D potem skoczyliśmy jeszcze do helenówka a następnie spotkać się z kumplami Sergiusza, którzy byli w Galerii. Wjechaliśmy na parking na najwyższym piętrze w galerii oczywiście elegancko zatrzymując się przed szlabanem na wjazd na parking ;D po odebraniu biletu parkingowego dosyć szybkim tempem pojechaliśmy na samą górę parkingu(gdzie czekali kumple), unikając przy tym niezbyt uprzejmych ochroniarzy ;D po 10-15 minutowej rozmowie wróciliśmy z powrotem na dół omijąc bokiem szlaban i tym samym przywłaszczając sobie unikalny bilet parkingowy z galerii ;) potem już wróciliśmy przez pietryne do domu.
Po południu podjechał po mnie Rafał, który od rana szukał dętek do roweru ;) po namyśleniu się gdzie by tu można pojechać, zdecydowaliśmy że pojedziemy w okolice Makro. po dojechaniu tam wrócilismy przez włókniarzy do domu. Niestety byłem tak krótko bo musiałem jechać do babci na imieniny xD
Zadzwoniłem do Rafała z pytaniem, czy reflektuje dzisiaj rower ;D no oczywiście zgodził się ;D chwile później zadzwonił do mnie Sergiusz z tym samym pytaniem, które ja zadałem Rafałowi. No więc pojechałem z Rafciem po Sergiusza, który czekał pod białym kościołem na rzgowskiej. Sergiusz zauważywszy moją nową lampkę postanowił kupić sobie tą samą ;D no więc udaliśmy się do FR Shopu. następnie zastanawialiśmy się chyba z 5 min pod sklepem gdzie tu można jeszcze pojechać. Wybór padł na Retkinie. Dojechaliśmy do krańcówki tramwajowej na wyszyńskiego i zawróciliśmy z powrotem do domu.
Po otrzymaniu informacji od Rafała, że długo wyszukiwana przeze mnie lampka przednia Author Shoot znajduje się w FR Shopie pojechaliśmy szybko tam w celu jej zakupienia ;D Póżniej ciesząc się nowym nabytkiem, pojechaliśmy do Pixona na radogoszcz. Trochę pogadaliśmy i potem wróciliśmy przez pietryne (w lekkim deszczu) do domu .
kumpel z klasy zaproponował mi wyjście na rower, no to wyszedłem. Niestety okazało sie, że ma słabą kondycje ;D chciał pojechać na lobumby czy jakoś to tak się zwie ale nie miał zielonego pojęcia gdzie to się znajduje ;D wywiózł mnie na stoki i się zgubił ;D w pewnym momencie (czekając na kolege) zadzwonił do mnie rafał (gucio112) i zapytał się mnie gdzie jestem bo on będzie pod manu no to pojechałem tam, co chwila robiąc postój bo kolega nie nadążał i musiałem na niego czekać ;) wreszcie dotarliśmy i potem cała trójką wróciliśmy żółwim tempem do domu ;)
ładna pogoda to sie wyszlo i pojechalimy z kumplami do arturówka ;) niestety kiedy już dojechaliśmy to trzeba było prowadzić rowery bo sie nie dało jechać ;D nie myśleliśmy że będzie tyle śniegu xD na piechote zrobiliśmy około 4-5 km aż wreszcie dotarliśmy do ulicy, a potem już tylko zahaczyliśmy o manufakturę i do domciu ;)