O godz. 11 pojechałem do Czarnocina. W Brójcach spotkałem kolegę na motorze. Stamtąd już razem pojechaliśmy do Czarnocina. Kiedy tak sobie jechaliśmy to wpadłem na głupi pomysł i dla jaj złapałem się tylnego uchwytu przy siodle w motorze kolegi. On zaczął się rozpędzać a ja trzymałem się 1 ręką ;D przy 60 km/h jeszcze nie było źle gdyż czułem się jeszcze pewnie. Gorzej było później kiedy to jechał szybciej i szybciej a ja razem z nim ;D. I tak trzymając się motoru kolegi pojechałem 112 km/h na prostej drodze ;D Byłem maksymalnie skupiony bo jeden fałszywy ruch i bym sobie zrobił duże kuku. To było dla mnie niesamowite przeżycie pojechać z taką prędkością na rowerze. Więcej już tego nie zrobię bo to jednak jest niebezpieczne ;) Później z Czarnocina pojechałem do domu żeby coś zjeść. Po namyśleniu się postanowiłem pojechać jeszcze do Tuszyna i z powrotem. No i też tak zrobiłem. Kiedy tak wracałem z Tuszyna nagle dojechał do mnie Tomek (Xanagaz)od którego dowiedziałem się że trwa wyścig miedzy nim a Rafałem(Gucio112) i Marcinem(silenoz) z Bełchatowa do Łodzi na pabianicką przy stacji. Potem to już jechałem cały czas z Tomkiem do tej stacji. Po dotarciu na miejsce czekaliśmy jeszcze kilka minut na Rafała i Marcina. Potem całą grupą pojechaliśmy jeszcze na Retkinię i zatrzymaliśmy się przy jakimś sklepie żeby się napić. Po tym rozdzieliliśmy się i ja z Rafałem pojechaliśmy już do domu. Nie miałem jeszcze dość na dzisiaj i po dotarciu do domu zjedzeniu obiadu po godzinie pojechałem jeszcze po Sergiusza i pojechaliśmy do Helenówka i z powrotem ;)
Wyszedłem z Sergiuszem na rower. Najpierw chcieliśmy pojechać do manufakturu. Na ulicy politechniki obok hali sportowej zatrzymała nas policja ;D mieliśmy już uciekać ale dobrze ze tego nie zrobiliśmy. Doczepili sie o brak lampek u Sergiusza ;D spisali nasze dane i sprawdzili czy nie jesteśmy przypadkiem poszukiwani ;D no oczywiście nie jesteśmy ;) Na szczęście obyło się bez mandatu. Po 20 minutach puścili nas..ufff... pojechaliśmy do Sergiusza po lampki. Następnie do tej manufaktury. Mieliśmy znów pecha bo zeskakując ze schodów obok Cinema city zza rogu wyjechał ochroniarz na Segwayu ;D chciał żebyśmy się zatrzymali jednak nie wykazaliśmy takiej chęci i mu po prostu uciekliśmy ;D ochroniarz męczył się żeby dogonić Sergiusza niestety jego pojazd wyciąga 20 km/h ;) Po tym chcieliśmy pojechać jeszcze na Widzew ale przy stadionie Sergiuszowi rozdarły się spodnie w kroku ;D Wróciliśmy więc w ulewie do domu.
Pogoda ładna więc zgodnie z wczorajszym planem pojechaliśmy na dłuższą wycieczkę. Trasa: Łódź-Wola Rakowa-Czarnocin-Będków-Rokiciny-Rokiciny-Kolonia-Kurowice-Bukowiec-Kraszew-Andrespol-Łódź. Długość trasy około 70km. Wyjazd 11.30. Najpierw udaliśmy się do Czarnocina. Nawet przyjemnie się jechało, nie miałem na co narzekać;) Postój zrobiliśmy dopiero w Będkowie. Po zakupieniu i zjedzeniu czekolady udaliśmy się do Rokicin. Jazda była wciąż przyjemna aż do czasu kiedy wjechaliśmy na drogę krajową 713 w kierunku Łodzi. Panował nieznośny wiatr, a w dodatku był dosyć spory ruch na drodze. Jakość tej drogi też pozostawiała wiele do życzenia. Po tej męczarni dotarliśmy do Andrespola i zatrzymaliśmy się przed sklepem na krótki odpoczynek. Potem już mi było obojętne czy wieje wiatr czy nie - wykończył mnie niesamowicie. Cieszyłem się, że niedługo później byłem już w domu.
Po 17 ustaweczka z Sergiuszem. Pojechaliśmy do helenówka przez kilińskiego a potem do Arturówka ;)panowała tam kompletna ciemność ;D Potem do Sergiusza zadzwonił kolega żebyśmy podjechali pod hale sportową na politechniki. No więc pojechaliśmy ;) pogadaliśmy z 10 min, a później jeszcze pojechaliśmy do Starowej Góry (w celu nabicia więcej km) przez rzgowską. mój Vmax dzisiaj na rzgowskiej - 71 ;D W Starowej dojechaliśmy do skrzyżowania po czym zawróciliśmy i skierowaliśmy się w stronę domu.
Pogoda zachęcająca do jazdy więc wyszedłem z Sergiuszem na rower. Trasa tradycyjna czyli pietryna, manufaktura, helenówek, i jeszcze troche po mieście. Na początku wiatr był nieznośny ale później jakoś się uspokoiło. O godzinie 17 byłem już w domu gdyż musiałem iść na korki z matmy ;D
Po powrocie z imienin babci (była gdzieś 19.30) wyszedłem jeszcze z Sergiuszem na rower bo uznałem że mało dzisiaj km zrobiłem. Pojechaliśmy więc do Manufaktury przez pietryne trochę się polansować ;D potem skoczyliśmy jeszcze do helenówka a następnie spotkać się z kumplami Sergiusza, którzy byli w Galerii. Wjechaliśmy na parking na najwyższym piętrze w galerii oczywiście elegancko zatrzymując się przed szlabanem na wjazd na parking ;D po odebraniu biletu parkingowego dosyć szybkim tempem pojechaliśmy na samą górę parkingu(gdzie czekali kumple), unikając przy tym niezbyt uprzejmych ochroniarzy ;D po 10-15 minutowej rozmowie wróciliśmy z powrotem na dół omijąc bokiem szlaban i tym samym przywłaszczając sobie unikalny bilet parkingowy z galerii ;) potem już wróciliśmy przez pietryne do domu.